Gdzieś między bogami, którzy personifikują nasze podniety, porażki i pobożne życzenia znajduję ukojenie w zmieniającej się pogodzie, która zabierze ten odór i smród.
Dziś usłyszałem o czerpaniu mądrości życiowych z paradokumentalnych programów w popularnych telewizjach, które ważą na wyborach w takich kwestiach jak zapłodnienie in-vitro. Ludzie są debilami. Często.
Kolejny dzień miałem wrażenie, że, kurwa, jestem niewidzialny. Płacę, czekam na potwierdzenie kodu PIN, a gnojek jednocześnie chce coś kupić u ekspedienta. Zagotowałem się, poczułem w sobie Adasia Miauczyńskiego, na szczęście rozluźniłem się przy półce z prasą, gdzie przyjrzałem się kociakom z okładki Playboya.
Wkurwiali mnie dziś kierowcy, pasażerowie, piesi i pogoda. Wszyscy, jak pojebani, jadą lub wracają z Helu. Co oni tam kurwa znajdują dla siebie? No pytam.
Ma też dosyć walki z pierdołami. I to nie swoimi.
Mam was kurwa dosyć. A siebie w szczególności. Czekam na zimę, kiedy znów będę tęsknił za latem.
***
http://www.esquire.com/entertainment/tv/a28603/madcap-mad-men-moments-history/